Zerwana żaluzja, strącone kwiaty - platoniczna rośka FF (oneshot)
Zanim przejdziesz do czytania, proszę: NIE plagiatuj/kopiuj mojej pracy, NIE tłumacz bez uzyskania pozwolenia, NIE publikuj na żadnej innej platformie.
PAMIĘTAJ, że będę starannie śledzić, czy moje prace nie są gdzieś publikowane BEZ mojej zgody.Z góry dziękuję za uszanowanie praw autorskich.
Tadeusz wolał samotność, ale przyciągał ludzi. Najbardziej zaś przyciągał jednego, drobnego, niskiego, rudego chłopca - Janka Bytnara. Nie nienawidził go, ale też nie poświęcał mu za dużo uwagi. Przynajmniej nie na początku.
Potem coś pomiędzy nimi zakwitło.
Tadeusz lubił to nazywać przyjaźnią, Janek - wyjątkowo mocną więzią bratnich dusz. Nie raz otrzymywali krzywe spojrzenia od otaczających ich ludzi, ale zawsze je ignorowali lub zbywali śmiechem. Ludzie widzieli w nich miłość romantyczną, która w rzeczywistości była miłością czysto platoniczną. Niezbyt ich to wszystko obchodziło. Żyli chwilą, jakby w nadziei, że życie ich nie strudzi i nie pokaże swojego mroczniejszego oblicza. Żyli, trzymając się głupiej nadziei, że wszystko będzie w porządku. Odwracali wzrok od burz i sztormów, zbliżających się w ich kierunku. Woleli patrzeć daleko w przyszłość, pełną tęczy i jednorożców skaczących dookoła ich małego domku na wsi.
Zawsze chcieli mieszkać razem.
Mimo jednak odwracania wzroku, czasami spojrzenie Tadeusza wędrowało w kierunku tych zbliżających się, mrocznych chwil. Ciężko było mu się powstrzymać. W te dni Janek przytrzymywał sznurek od zasłoniętych żaluzji, nie pozwalając nikomu jej odsłonić, nie pozwalając, aby ktokolwiek ujrzał czający się za nią mrok. Ale Janek był słaby, był wątły, był drobny. W obliczu tego, co czaiło się za żaluzją, był niczym.
Nic więc dziwnego, że pewnego dnia sznurek pękł, żaluzja odsłoniła się, a strugi deszczu wpadły niezapowiedzianie do pokoju.
Tadeusz zawsze wiedział, że skomplikowane metafory to jego drugie imię.
Pierwszego września, kiedy sznur pękł, pękł również szlaban graniczny pod naporem niemieckich żołnierzy.
Strugi deszczu wpadły do pokoju, przez odsłonięte okno.
Jak na ironię, pierwszego września pogoda była śliczna. Świeciło słońce, a temperatura zbliżała się do 25 stopni. Tadeusz pamięta ten dzień.
On i Janek mieli iść na rowery.
Poszli na wojnę.

Komentarze
Prześlij komentarz