Happier || Yoonmin || Rozdział 1
Zerwali miesiąc temu. Yoongi i Jimin rozstali się pewnego ciepłego, wiosennego wieczoru. Bez krzyków i kłótni. Z dwoma bukietami żonkili, wymienionymi między sobą.
Ich piękny, zaczarowany świat rozprysł się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na ich balu wybiła północ i dobra zabawa się skończyła.
Yoongi nie miał za złe Jiminowi, że go zostawił. Wiedział, że chłopak miał swoje własne problemy - z rodziną, z karierą. Tyle problemów, którymi nie chciał się z nikim dzielić. Yoongi nie mógł nic poradzić - nie potrafił pomóc Jiminowi,nie znając powodów jego zmartwienia.
Ale myślał, że to nie będzie przeszkodą w ich związku. Myślał, że problemy Jimina będą czymś, z czym dadzą sobie rade. Razem. Jimin jednak tego nie chciał - chciał poradzić sobie sam. I Yoongi mu na to pozwolił. Bo co miał zrobić? Powiedzieć, że nie zgadza się na zerwanie? Zmusić Jimina do podzielenia się swoimi problemami? Zmusić go do rozmowy?
Może i powinien. Ale Yoongi był zbyt zmęczony, żeby to zrobić. Chciał walczyć o ich związek, o Jimina, ale nie miał siły, aby to zrobić. Więc odpuścił. Zresztą Jimin powiedział, że może do siebie wrócą.
Yoongi miesza obojętnie swoją kawę, wpatrując się w drzwi wejściowe, widoczne z ̶i̶c̶h̶ jego salonu. Każdego dnia patrzy w ten ciemny, budzący grozę prostokąt, czekając, aż ̶k̶t̶o̶ś̶ Jimin przekręci klucz po drugiej stronie i wpadnie z łomotem do środka.
Minął miesiąc, a Jimin jeszcze nie wrócił.
Racjonalna strona umysłu Yoongiego mówiła mu, że przecież problemy, których Jimin nie był w stanie rozwiązać przez lata nie rozwiążą się w miesiąc. Druga strona jego umysłu zastanawiała się, czy to aby nie koniec.
Dla dobra swojej (i Jimina) psychiki, nie spotykali się po zerwaniu, nawet na trochę. Mieli wspólnych przyjaciół. Przyjaciele Jimina byli jego przyjaciółmi i odwrotnie. To wszystko było takie proste, ale w obliczu zaistniałej sytuacji takie skomplikowane. Poprosił swoich (i Jimina) przyjaciół, aby nie stawali po niczyjej stronie w związku z ich rozstaniem.
- To niczyja wina. - powtarzał każdemu, kto chciał go słuchać.
I to była prawda, na swój własny sposób. To nie była wina żadnego z nich, ale jednocześnie wina obydwóch. Ich zerwanie było winą Jimina, który nie chciał podzielić się dręczącymi go problemami, ale jednocześnie nie było, bo po prostu nie potrafił nad nimi panować. Ich zerwanie było winą Yoongiego, bo nie miał siły walczyć o ich związek, ale jednocześnie nie było jego winą, bo nie potrafił tej siły w sobie znaleźć.
To zresztą nie miało znaczenia.
Yoongi wiedział, że Jimin ruszył dalej. Znalazł kogoś nowego. Kolejnego chłopca, który potrafił wydobyć z niego to, co lepsze.
Miał chyba na imię Taehyung.
Yoongi nie był pewien.
Zresztą, czy to miało znaczenie?


Komentarze
Prześlij komentarz